Zabijcie czarną owcę (1971)

reż. Jerzy Passendorfer

Filmowy debiut zmarłego dziś Marka Frąckowiaka. I to debiut od razu w głównej roli. Jak dla mnie, całkiem udany.
Tymon jest odepchniętym przez matkę dzieckiem umieszczanym co i rusz w kolejnych zakładach, z których co i rusz ucieka. Wyrasta jednak na szlachetnego człowieka. I to nic, że ma wyrok w zawieszeniu. Każdy ma jakiś wyrok.
Fabuła tak nielinearna, że aż szkoda, że film nie czarno-biały.