11 minut (2015)

reż. Jerzy Skolimowski

Chaos i nie wiadomo co i po co. Warszawa. Jeden z wieżowców delikatnie na północ od Pałacu Kultury. Okolice kościoła Wszystkich Świętych. Różne wątki, różne postacie i różne postaci. Martwy piksel.

Podejrzanie niewyjaśnialne racjonalnie skojarzenia z Lasem o 4 rano J. J. Kolskiego.

Jako że uwielbiam Skolimowskiego za jego pierwsze filmy, oglądam 11 minut w ich kluczu i wyobrażam sobie, że film jest czarno-biały, że słyszę muzykę Krzysztofa Komedy, a w hotelu pojawi się za moment Zdzisław Maklakiewicz. Pojawił się Jan Nowicki (w plenerze; w tramwaju). Bardzo dobrze.

Polski kandydat do Oscara? Kto mi wytłumaczy, czym kierują się decydenci i kiedy zajmie się nimi Dobra Zmiana?