scen. Robert Brutter
reż. Wojciech Adamczyk
Raz było lepiej, raz słabiej, czasem denerwująco, innym razem zachwycająco – generalnie zawsze jakoś do przodu. Najlepsze były chyba końcówki projektów: serie 4, 8 i 10. Szkoda, że Jan Japycz jako duch nigdy się nie pojawił (pamiętam, że były takie zapowiedzi, że wykorzysta się niewykorzystane nagrania z udziałem Leona Niemczyka). Szkoda, że nigdy po czwartej serii nie pojawiła się córka Więcławskich. No nic, kończę, bo mnie wzruszenie ogarnia.